WH40K Fanon Wiki
Advertisement
Ten artykuł został stworzony przez użytkownika Generał Ienstret i jest udostępniony do użytku przez innych na określonych zasadach użytkowania.


Tworząc tą postać wzorowałem się na Czerwonych Templariuszach z gry 
Dragon Age: Inkwizycja.
Rise of the red templars by mellorianj-d6n6oas

Banzur Moneck po założeniu swojego zakonu.

Banzur Moneck - był założycielem i pierwszym mistrzem zakonu Czerwonych Krzyżowców. Został zdradziecko zamordowany przez marines z sekretnego zakonu Szarych Rycerzy po tym jak pomgół im zniszczyć inwazje mutantów na nieznany już z imienia Imperialny świat.

Historia[]

Banzur Moneck pochodził z bardzo bogatej rodziny Wolnych Handlarzy. Wywodził się ze znamienitego rodu szlacheckiego. Jako że był najmłodszym synem w rodzinie w spadku po ojcu przypadł mu jedynie jego okręt na którym przeżył on nieskończenie wiele przygód. Podczas gdy jego trzej bracia otrzymali w spadku potężny majątek rodziny on pozostał ze swoim dobrze zadbanym ale mimo to już prawdziwie artefaktycznym okrętem. Mimo to młody Moneck nie przejął się tym za bardzo i w krótkim czasie zebrał załogę okrętu z którą wkrótce potem wyruszył na swoje wojarze. W czasie kilku dekad walki Moneck zwiedził dziesiątki światów i znaczną część z nich podporządkował sobie, tworząc tam liczne nowe kolonie dla Boga Imperatora. Banzur brał też udział w niezliczonych bitwach kosmicznych i wsławił się w wielu bitwach. Cieszył się szacunkiem innych kapitanów i mieszkańców zwykłych światów, gdyż często schodził na ląd i wspomagał toczące się walki na powierchni. W rezultacie Moneck stworzył coś na kształt własnego królestwa, które chociaż było znacznie mniejsze od tych, którymi władali bracia i znacznie mniej rozwinięte to robiło wrażenie.

Moneck żył z dnia na dzień, nie dbał o jutro i nie stronił od towarzystwa pięknych kobiet. Ciężko jest policzyć ile bękartów jego rodu krąży obecnie po galaktyce. Jednak jego życie znacznie odmieniła interwencja na nieznanym już z nazwy świecie rolniczym. Tam po raz pierwszy spotkał on się z prawdziwym okropieństwem Chaosu. Przez kilka dekad walczył on już z licznymi heretykami, jednak teraz miał spotkał na swej drodze marines chaosu. Konkretniej była to banda berserkerów, która bezlitośnie zmasakrowała całe miasto. Banzur poprzysiągł sobie po tym że zmieni swoje życie i stworzy armię która będzie chroniła właśnie takich ludzi. Cóż przez pewien czas jego pomysł działał.

Moneck sprzedał ogromną część swoich włości w tym kilka kolonii, a część oddał na rzecz eklezji w zamian za pozowlenie na utworzenie formacji bojowej. Za pieniądze które zdobył wzniósł ogormną fortece zakonną, wiedząc jednak jak istotna jest wszeschstronność rycerzy, na całej planecie zbudował on także sieć mniejszych zamków. Planeta Muriel, była idealnym miejscem dla jego celów. Miała praktycznie każdy potrzebny do szkolenia obszar, od lasów tropikalnych, przez pustynie równika i zielone tereny strefy umiarkowanej. Do tego na planecie nie brakowało sporej wielkości zbiorników wodnych. Lodowe czapy strefy polarnej umożliwiały szkolenie w temperaturach ekstremalnie niskich. Na planecie było wiele miast, gdzie bez trudu znajdował rekrutów. Zatrudnieni przez niego Wolni Handlarze i weterani Gwardii Imperialnej zapewniali wysoki poziom szkolenia. Banzur uzyskał też pomoc konwentów sióstr szpitalnych co dało mu wykwalifikowany personel medyczny.

Wiedząc że synowie Tempestus nie cieszą się zbyt dużą popularnością wśród zwykłych ludzi Banzur postanowił że rekrutować swych braci i siostry będzie w sierocińcach. Zdecydował się on też złamać wiele typowych dla Krzyżowców dogmatów i utworzył znacznie liczniejszą formacje. W ciągu dwóch dekad Moneck zdołał stworzyć liczącą ponad dwieście tysięcy braci i sióstr armię, która była zdolna do samodzielnej walki na każdym typie terenu niezależnie od okoliczności. Nie było miasta gdzie nie załopotałby sztandar Czerwonych Krzyżowców. Niestety potężna liczba braci sprawiła że tylko najlepsi mogli dysponować sprzetem godnym prawdziwych krzyżowców, ale nikomu to nie przeszkadzało.

Inkwizycja była pod wrażeniem jego działań i dała mu zgodę na wykorzystanie pełnego potencjału militarnego jego zakonu w walce. Moneck był bardzo szczęśliwy, jednak jego radość nie trwała jednak długo. Na pierwszą kampanię u boku inkwizycji posłał dziesięć tysięcy braci, nie powrócił żaden z nich. Z każdą kolejną wyprawą było podobnie a inkwizycja milczała w sprawie szczegółów dotyczących kampanii. Moneck w ciągu trzech następnych lat stracił prawie 25% zakonu. Nie wierzył by jego ludzie, którzy bez trudu odpierali fale zielonoskórych, zarówno na swoim świecie jak i każdym innym i którzy dawali radę eldarom a nawet ich mrocznym braciom, tak po prostu ginęli z rąk heretyków. Jego zakon także tych przeciwników spotykał na swej drodze i nie było sytuacji by nie zdołał ich pokonać. Banzur rozpoczął więc własne śledztwo. Kiedy inkwizycja "poprosiła" o kolejną falę, Moneck zadeklarował chęć osobistego poprowadzenia swych wojsk. Inkwizytror był wyraźnie niechętny do wydania pozwolenia ale w końcu zgodził się na to.

Monek i jego ludzie trafili na pole bitwy pełne dziwnych czerwonych kryształów gdzie u boku marines z zakonu Szarych Rycerzy zabijali całe hordy zmutowanych potworów, nie mając pojęcia że byli to niegdyś lojalni obywatele Imperium. Banzur nie wiedział kto stoi u jego boku ani o tym że jego los jest już przesądzony. Odkrył to jednak ktoś inny. Walczacy wiele kilometrów od mistrza domu, drugi w łańcuchu dowodzenia Wielki Komtur Severus Hawk. Był to pamiętający jeszcze awanturnicze życie Monecka wojownik, wielce oddany Imperatorowi. Tak naprawde ocalał tylko dlatego, że w chwili odkrycia strasznej tajemnicy nie było w jego towarzystwie żadnego Szarego Rycerza, jedynie tempestus i kilku braci z innego domu krzyżowców, którzy ocaleli do momentu poznania tajemnicy.

Banzur właśnie odpierał komunikat o zdradzie kiedy Szarzy Rycerze zwrócili przeciw niemu swą broń. Mistrz wraz ze swymi lojalnymi braćmi poległ niedługo potem a jego zakon miał na zawsze pogrążyć się w otchłani.

Opis[]

W młodszych latach swego życia Banzur był człowiekiem porywczym, nie stroniącym od zabawy, cielesnych uciech i walki. Z radością podejmował kolejne wyzwania jakie rzucał mu los i zaskakująco dobrze sobie z nimi radził. Wielu imponowała jego zawizietość i zapał jaki przejawiał przed i w trakcie każdej walki.

Z czasem jednak nauczył się czym jest chłodna kalkulacja i doskonale wiedział czego spodziewać się po jakim przeciwniku. Kiedy podjął decyzję o utworzeniu zakonu miał około sześćdziesięciu lat kiedy podjął decyzję o utworzeniu zakonu i około osiemdziesięciu kiedy prowadził pierwszych zakonników do walki. Już wtedy był o wiele spokojniejszą osobą.

Był wymagającym nauczycielem i surowym chociaż sprawiedliwym sędzią. Nie pasowało do niego powiedzenie "zapomniał wół jak cielęciem był". Wybaczał niektóre występki neofitom gdyż sam doskonale pamiętał czym jest młoda krew. Bardzo cenił sobie dobre maniery, czym zaraził praktycznie cały swój zakon.

Początkową tak wypową dla młodzików improwizację zastąpiła chłodna kalkulacja i planowanie każdego kroku. Pozwoliło mu to przechtrzyć nawet eldarów i dopierać nawały orków. W walce był jak prawdziwy młot wbijający się w fale przeciwników. Każdy szanował jego osobę i liczył się z jego zdaniem. Zdobył nawet uznanie Czarnych Templariuszy kiedy na czele niewielkiego oddziału w brawurowej szarży zdołał przebić się przez bandy orków i pokonać herszta sporego Waaagh!, które zaatakowało pewien świat-kuźnie. To właśnie po tej walce otrzymał on trzy Baneblady, które później tak skutecznie zatrzymały postępy Imperium podczas inwazji na Muriel.

Pomimo sędziwego wyglądu Moneck wciąż walczył z wielkim zapałem i niczym nie ustępował ani młodzikom ani weteranom.

W walce polegał na swoich dwóch konsekrowanych mieczach energetycznych, które zastąpiły mu wcześniej używane rapiery. Owe miecze miał ze sobą podczas swej ostatniej walki. Nie wiadomo co stało się z bronią ani z ciałem wojownika.

Banzur pod koniec swego życia był osobą która z pewnością nadawała się na inkwizytora. Jedyną rzeczą która mogła równać się jego uporowi była jego niezłomna wiara w Imperatora. Wśród inkwizycji mówi się nawet że inkwizytor, który wezwał Monecka do pomocy powinien zostać stracony, gdyż przez niego Imperium straciło dobrze ufortyfiowany świat i armię ludzi, którzy spokojnie mogli stawać do walki przez kolejne milenia.

Advertisement